środa, 18 kwietnia 2012

Opowieść o kotku

Żoli. Tęsknota.
Była sobie kiedyś kotka Żoli. Było jej smutno, bo całe dnie spędzał samotnie w domu. Poskarżyła się pewnego dnia swojej pani, że jest jej smutno i chce przyjaciółkę. I tym sposobem do domu Żoli wprowadziła się Lami. Lami była małym, głupim kotkiem, którego Żoli musiała wszystkiego nauczyć. Nauczyła ją, że tylko ona śpi na łóżku w sypialni, a Lami może koło łóżka. Z czasem pozwoliła jej nawet sypiać w dolnej części łóżka i nawet na parapecie. Tego dnia radość Lami była przeogromna. Skakała, biegała, szaleństwom nie było końca. Pewnego dnia Żoli nauczyła Lami otwierać drzwi, ale mały kotek, nie potrafił pojąć, że trzeba je przyciągać łapką a nie odpychać. Więc Żoli zawsze była jej potrzebna, gdy chciała wyjść na korytarz, bo Żoli to mistrzyni w otwieraniu drzwi. Żoli tak bardzo polubiła Lami, że czasami pozwalała jej spać w swoim ulubionym miejscu. Ale Lami miała też, swoje i tylko swoje miejsca. Każdy najwyższy punkt w mieszkaniu, na który potrafiła wskoczyć był jej. I tylko jej. Tak się kotki umówiły i panowała sprawiedliwość. Raz na jakiś czas, Lami się buntowała i próbowała swoich sił z Żoli, wówczas był to okres zajadłej walki między kotkami. Ale to tylko raz na jakiś czas. Niestety Lami przegrywała, bo jednak Żoli to starsza i doświadczona kocica. I tak sobie kociaki żyły, czasami nawet podróżowały z jednego krańca Polski na drugi. To były bardzo dzielne koty. Żoli uwielbiała jak Lami ją tuliła i głaskała swoimi małymi, kocimi łapkami. Lami miała w sobie ducha odkrywcy i bardzo często z utęsknieniem spoglądała przez okno. Wówczas Żoli przytulała ją i mówiła - tutaj jest nasz dom, tutaj jest nasza pani i jest nam tutaj najlepiej na świecie. Z czasem w domu kotów pojawił się oprócz pani, pewien pan. Lami go uwielbiała, bo poświęcał jej więcej czasu niż pani. Głaskał częściej, przytulał. Mogła się z nim swobodnie bawić, nawet w nocy, kiedy udawał, że spał. Tak, tak, on tylko udawał, skoro zawsze udało się jej go obudzić i porwać do zabawy. Pewnego dnia Lami zniknęła. Nie było jej. Żoli chodziła szukała jej, sprawdziła w każdym ulubionym miejscu Lami. Nawet zuchwale siadała w legowisku Lami, żeby ja zdenerwować, bo przecież wówczas na pewno wyjdzie. I przegoni Żoli. Ale nie ... nie udało się... Lami nie przybiegła z radosnym miauczeniem. Żoli zwalczyła swoją ogromną niechęć do wysokości i wskoczyła na najwyższą szafę w mieszkaniu. Jej rozczarowanie nie znało granic, gdy okazało się, że i tam nie ma Lami. 
I kto mnie teraz będzie przytulał, głaskał, zaczepiał... pomyślała Żoli i wydobyła z siebie żałosny miauk, który był znakiem dla pani, że z kotkiem dzieje się źle ... Bo Żoli z założenia nie miauczy.

Pan.Złość.
Odwraca głowę i spogląda na półkę za plecami w nadziei, że napotka wielkie oczy Lami wpatrujące się w niego... Dziś wygrał poranny wyścig do łazienki, był pierwszy, ale Lami nie było w ogóle. Nie przemykała między nogami, aby udowodnić, że wanna jest idealnym miejscem do wylegiwania się. Kot o małym rozumku, jak ona to mogła zrobić?! Jak mogła tak po prostu sobie odejść. Cisza ... wszędzie cisza ... zawsze było jej pełno. Skora do rozmowy, nawet na niewygodne tematy. Zawsze odmiauknęła, pomiędzy wąchaniem kwiatów w wazonie a podjadaniem sałatki ze stołu. I te jej wielkie oczy, doskonale dopracowane: to nie ja. Budziła mnie w nocy zaraza jedna, skakała po meblach, przynosiła obroże w mordce, bo przecież 2 w nocy to najbardziej odpowiedni moment na spacer.... Złość ogarnia człowieka na myśl, że sobie tak po prostu odeszła. Bez ostrzeżenia.... I tylko ta cisza ... 

Pani.Smutek.
Smutek.









czwartek, 12 kwietnia 2012

Sonia Rykiel nie jest droga !

fot.: Burberry
Mam obsesję płaszczową ostatnio, koniecznie jakiś muszę nabyć, lecz nic mi się nie podoba. Wszystko oklepane, nudne i takie nijaki. To, co wcześniej wydawało mi się fajne, już fajne nie jest. Ach, my kobiety same ze sobą mamy ciężko... 
Nie mogłam nie zajrzeć do Net- a - porter. I cóż, tak jak wartość płaszczy Burberry rozumiem, tak wartości Victorii Beckham nie pojmuję. W tym otoczeniu, faktycznie Sonia Rykiel droga nie jest. Ale, ale ... o jakiej wartości ja myślę?  Nie każdą wartość da się przeliczyć na pieniądze. Jest pewien rodzaj wartości bezcenny. Składa się na niego: doświadczenie, jakość, lojalność, uczucie ekskluzywności, respekt przed historią jaką za sobą marka niesie, nieskrywany sentyment.... O taki rodzaj wartości mi chodzi !
Jest wielu projektantów, wiele marek, ale na taką pozycję jak ma Burberry czy Sonia Rykiel z pokorą muszą pracować. 

ps. Jakoś takiej pokory w projektach Victorii Beckham nie widzę ...  

ps. 2 Sugestia moja prywatna - lepiej VB jako pewnego rodzaju przenośnię traktować, bo to chyba zjawisko nagminne..







środa, 11 kwietnia 2012

Garść inspiracji z sieci

Dziś rano, tak przez czysty przypadek, czytając newsy na The Fashion Spot zbłądziłam do działu - shop. Przyznam się, że nie było to zbyt mądre z mojej strony, bo cały dzień za mym uchem siedział diabełek i szeptał - no zajrzyj tam, zajrzyj .. choć na chwilkę...jeszcze tylko raz, ten ostatni... no co Ci szkodzi .. I zaglądałam. Raz, drugi, a z tego zaglądania zrodziła się lista inspirujących mnie rzeczy :), żeby nie powiedzieć tych które pragnę mieć w swym posiadaniu. Bo kto dysponuje taką kasą, żeby je nabyć, tak już i od razu? ( Mam na myśli zwykłych śmiertelników, nie jakąś tam, dla przykładu podam - Paris Hilton ). Jestem zwierzęciem stadnym i lubię się dzielić, więc również i Wam ową listę prezentuje :). 
















A gdyby było Wam mało dorzucam do niej kilka okazów z Romwe






Gdybyście mieli wybrać jedną jedyną rzecz z tych wszystkich, to którą?

wtorek, 10 kwietnia 2012

Muzyczna inspiracja ...


Mohito po marynarsku - kolekcja " Sailor Chic"

Jako, że pogoda nas nie rozpieszcza. Szaro-buro, wiosny nie widać, postanowiłam przegonić zimę raz na zawsze kolorowymi ciuszkami z nowej kolekcji Mohito - Sailor Chic . Pisałam już nie raz, że styl marynarski zdecydowanie nie jest w moim stylu, aż w końcu znalazłam coś co i mi, wybrednej, odpowiada. I to jak bardzo odpowiada! Niezmiernie się cieszę, że Mohito nie pognało ścieżkami wydreptanymi przez inne marki, nie ma kopii jest inspiracja. A o to ostatnio jakoś tak trudniej. Subtelne przełamanie złotem wielkiego trio - granatu, bieli i czerwieni, sprawiło, iż marynarski styl w wykonaniu Mohito wkroczył na salony. Pikanterii dodają charakterystyczne dla lat 60  elementy kroju - zwiewne sukienki, kołnierzyki, które projektantom do kolekcji udało się przemycić. Ale ta kolekcja to nie tylko ubrania, bogata jest również w akcesoria, torebki czy też buty. Mohito jakoś wydawało mi się do tej pory bez charakteru, były to tylko sklepy z ubraniami. Teraz widać zdecydowaną zmianę - Mohito kreuje nowoczesną kobietę, która ma swój własny styl, jest aktywna zawodowo i bardzo atrakcyjna. A to lubię !




Więcej znajdziecie tutaj.

sobota, 7 kwietnia 2012

Świątecznie inaczej.

Chciałam dziś troszkę inaczej o świętach, a raczej o życzeniach świątecznych. Nie ma cię na Facebooku, Naszej Klasie,....., LinkedIn to nie istniejesz. Ponoć. Znam takich, których tam znaleźć nie można, a mają się całkiem dobrze. Dobrodziejstwo internetu dało nam możliwość bycia w "kontakcie" ze znajomymi z całego świata, bliższymi i tymi dalszymi. Dzięki portalom społecznościowym mamy możliwość przesyłania sobie życzeń bez ruszania się z domu. Najpierw pisaliśmy listy, później dzwoniliśmy, później zaczęliśmy pisać maile, smsy, a teraz ? Wstawiamy życzenia na swój profil i ... po sprawie. Im więcej mamy możliwości komunikowania się z innymi , tym bardziej płytsze są te relacje. Każdy z nas jest gwiazdą swojego profilu, obwieszczamy innym za jego pośrednictwem to, co mamy do powiedzenia. Czasami zdarzy się jakaś "komentarzowa dyskusja" i jest super. Bo w zaciszu swego domu możemy wymieniać poglądy, uczyć się czegoś nowego, rozwijać. Ale jednak  z okazji tych Świąt, życzę Wam po prostu, jak najwięcej życzliwej rozmowy, ciekawych spotkań przy świątecznym stole i  delektowania się wolnym czasem podczas wiosennych spacerów. Tylko w taki sposób można poczuć bliskość innych ludzi i prawdziwą atmosferę Świąt. Zaczynam nawet podejrzewać, że w wielkim planie wszechświata właśnie po to świętowanie wymyślono, a biorąc pod uwagę obecne czasy, moja teoria może być całkiem prawdziwa :). 

 

wtorek, 3 kwietnia 2012

Czytam Żurnal ....

a Wy? czytacie? Jeżeli nie, to czas zacząć, oj nie musicie od razu zrywać się i biec do kiosku, wystarczy zrobić klik klik. I już. Podoba mi się. Nie chodzi tutaj w cale o klikanie, ale o Żurnal. Dokładam go ( wirtualnie) na półeczkę z moimi ulubionymi gazetkami. Ma swoje miejsce obok magazynu Trendy. 
Łatwiej jest napisać czego tam nie znajdziecie, jak się wie czego się nie szuka :). Nie znajdziecie nachalnych reklam, nie znajdziecie tendencyjnych zdjęć, nie znajdziecie tekstów kolejny raz o tym samym ale "świeżym okiem". Do Żurnala wracam od kilku dni i pewnie będę wracać, aż do następnego wydania.  Ach i przecież, Żurnal na nowo odkrywa miłość społeczeństwa do dwuśladów, co w obecnym momencie jest mi niezmiernie bliskie. Ale przecież nie będę Wam streszczać strona po stronie co w nim znajdziecie. Polecam więc, zajrzyjcie. 

Ps. Uwielbiam Joanne Kulig, Żurnal też. 
Ps2. Będę go czytać dziś w samolocie....  znów :)


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

FashionPhilosophy Fashion Week Poland 18-22.04.2012




Jak zegar na stronie FPFW Poland wskazuje zostało 14 dni do 6 edycji, w skrócie zwanego fashionweeku. Projektanci będą prezentować kolekcje na sezon jesień - zima 2012/2013. Wybieram się tam pełna nadziei na odkrycie czegoś WOW.

W DESIGNER AVENUE swoje kolekcje zaprezentuje świeża krew: Bizuu, Ewelina Klimczak, Jarosław Juźwin, Monika Błażusiak, TOMAOTOMO by Tomasz Olejniczak. Nie zabraknie oczywiście przedstawicieli starej gwardii Michała Szulca, Violi Śpiechowicz czy też MMC Studio.

Strefa OFF zawsze budzi ogromne emocje. Młodzi gniewni wzbijają się na wyżyny swego talentu i dzięki nim otrzymujemy sporą dawkę emocji. Już chyba tradycją się stało, że w tej strefie oglądamy Maldorora, ale w tym roku sporo debiutów, na szczęście. Ania Dudzińska, Alexis and Pony, Gregor Gonsior, Ima Mad, Jakub Pieczarkowski, Joanna Startek, Marta Adamiec, Monika Gromadzińska, UDA-a, oto całe grono. Warto im się przyjrzeć bliżej, co uczynię w terminie późniejszym, bo jednak chciałabym wiedzieć czego spodziewać się mogę.
Mam nadzieję odwalić dla Was kawał dobrej roboty i zamieścić relacje z każdego pokazu, który zobaczę i to Wam obiecuję :). 

Wszelkie szczegóły o wiosennej edycji znajdziecie tutaj: klik klik.

Rozmowa


Lasy kaszubskie, szum fal, blask kominka - taki był mój weekend. Jako, że bez laptopa i internetu zmuszeni byliśmy rozmawiać. ( Ok, wyznam grzech główny i jedyny popełniony w ten weekend -wykorzystałam dobrodziejstwo jakie daje posiadanie smartfona - cyknęłam fote i wysłałam na fb. Ale przestępstwo to tylko raz popełniłam, więc zostało mi wybaczone). Zmuszeni byliśmy rozmawiać. Prawda to. Żyjemy obok siebie, z dnia na dzień. Taki weekend uświadomił mi, że rozmawiać też trzeba umieć. Trafił mi się rozmówca płci przeciwnej. Z premedytacją postanowiłam wykorzystać ten fakt i odkryć najciemniejsze zakamarki duszy męskiej. Przepytałam, wysłuchałam ale czy zrozumiem ? Jednak może coś w tym jest, że kobiety są z Wenus a faceci z Marsa :)... Polecam taki weekend, kilka dni, nawet dzień bez komputera, bez sieci, bez wirtualnego świata.

Daily vintage - nowe miejsce w sieci


Nie lubię robić zakupów w sieciówkach z tego prostego względu, że nie lubię tryliona wiolek w tych samych sukienkach. A tak czuję się widząc kolejną osobę na ulicy w tej samej sukience, bluzce... spodniach. Dlatego, też nauczyłam się szyć. Ale nie o tym chciałam. Chciałam Wam napisać, że jest rewelacyjne miejsce w wirtualnej przestrzeni, które pozwala zmaterializować marzenia o indywidualnym ciuszku :) Tam dwóch takich samych rzeczy nie znajdziecie, to pewne! A co pewniejsze - dziewczyny mają perełki, które wydają nam się poza zasięgiem a jednak one ten dystans zmniejszają do minimum - klik klik i spódnica nasza :). Daily - vintage, tak to miejsce się zwie, zapraszam do kliknięcia i zajrzenia, na pewno coś ciekawego znajdziecie dla siebie. 


I want to ride my bicycle




Tak, ta piosenka chodzi za mną w dzień i w nocy. Gnana wielką potrzebą posiadania roweru na własność rozpoczęłam poszukiwania tego jednego, jedynego. Sprawa nie jest prosta, bo nie mogę iść po prostu do sklepu i kupić rower. Przecież żaden nie będzie idealny, każdemu coś brakuje. No i te ceny, przyznam, że przerażają. Przecież nie będę jeździć na nim wyczynowo. Czysto rekreacjo - towarzysko. Już nawet rozpoczęłam użalanie się nad sobą, że go nie posiadam, ale na szczęście pogoda przyszła z odsieczą  i sypnęła śniegiem. Ale kalendarz mówi, że mamy wiosnę a lato tuż tuż, więc rower potrzebny na gwałt!
Poszukuję roweru tak pięknego, że będę z zachwytu codziennie rano spożywając kawę spoglądać na taras w celu upewnienia się, iż to cudo jest moje, ale równocześnie tak bardzo oryginalnego, że tylko ja taki posiadać będę chciała. Widział ktoś taki? No cóż, i taki problem ze mną. A może tak Chanel .... 

Chanel

Fendi

Gucci

Hermes



Najbardziej to jednak chciałabym taki retro, który swoje w starej stodole tudzież garażu odleżał i z wielkiej wdzięczności mi za renowację będzie długie lata służył ....