piątek, 29 lipca 2011

Rozmowa o duszy (Rozmawiają: Joanna Daniło i Wiola Wabnic-Rydz )

O dzięki Ci wielki FB za umożliwienie realizacji moich malutkich marzeń!. Zaczynam od takiego patetycznego podziękowania, bo naprawdę jestem wdzięczna :)
To jest tak, kiedy chcę poczytać o czymś niebanalnym, o czymś co da mi szpileczkę w bok i każe zastanowić się nad życiem, to klikam w ten adres: http://blog.joannadanilo.pl/. Jak tak czytałam, zawsze zastanawiałam się kim jest ta osoba po drugiej stronie, która otwiera przede mną swoją duszę. Swoją wizję świata przelewa w słowa a przede wszystkim zamienia na torebki ! Kto tak potrafi ?! Ja już wiem, to jest Joanna Daniło. A co ma wspólnego z tym wszystkim FB? No cóż, może dla innych to nic wielkiego …. Dzięki FB mogłam poznać Joannę.
 ***
O Joannie czytałam wiele, ale ja chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, co tak naprawdę kryje się za tymi torebkami. Odbyłyśmy bardzo ciekawą i inspirująca rozmowę. Może nie tak dosłownie, bo zabrakło stoliczka, filiżanek z kawą i dobrego ciasteczka ( to nadrobimy, już mam słowo Joasi :)), ale jednak gdy wymieniałyśmy się mailami czułam, jakbym siedziała tuż obok niej …. może na Saskiej Kępie …. To już pozostawię Waszej wyobraźni.

(WWR) Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na tą rozmowę. Przyznam, że od dłuższego czasu zbierałam się na odwagę, aby poprosić Cię o nią. (…)Jaka jest Twoja filozofia życiowa? Ja mam wrażenie, że starasz się przekazać światu, właśnie tą pozytywną energię, ale skąd Ty sama ją czerpiesz?

(JD)To pytanie sprawiło, że musiałam się zastanowić i (tu szeroki uśmiech)... chyba mam filozofię życiową. Powiem jak zwykle obrazowo. W mojej szafie wisi czarna sukienka, w której czuję się wyśmienicie i kilka białych bluzek, moja fryzura układa się przez machnięcie głową. Wszystko jest dobrej jakości i wystarcza na długo, a ja mam czas na projektowanie torebek i obserwowanie świata. Lubię to co robię i zawsze chcę uczyć się od innych, którzy w danej dziedzinie wiedzą więcej ode mnie. Nie obrażam się na słowa, oceny, ludzi, brnę wówczas w dyskusję, lub milknę gdy nie ma szans na sensowne dalej. Nie nudzę się nigdy i chyba w końcu polubiłam siebie.

(WWR) Twój blog jest dla mnie taką iskierką dobrego słowa, z której można czerpać pozytywną energię.

(JD) Pisać lubię od zawsze. Staram się, z odrobiną ironii (lecz bez złośliwości) pokazywać drobne, ale jednocześnie ważne elementy naszej egzystencji, z nadzieją, że ktoś przez chwilę o tym pomyśli. Wiem, że robiąc coś dobrze i z sercem, wierząc w sens czynności i przekazu, wkładamy w to dobrą energię, która wędruje dalej. Może to trochę naiwne, ale nie wstydzę się tego tak jak tej starej, czarnej sukienki. Życie nie polega na ściganiu się tylko ze zmarszczkami, pryszczami i celullitem. Życie to ciągła możliwość uczenia się od innych, lepszych mądrzejszych od siebie, a potem umiejętne wykorzystanie tego do poukładania sobie w głowie. Jestem przekonana, że warto i chciałabym, żeby chociaż niektórzy chcieli. Wielką radość sprawia mi świadomość, że jest (a widać to choćby właśnie w Internecie ), że jest tak wielu zdolnych ludzi, którzy tworzą modę, fotografują, rysują, piszą... i w końcu nie mają kompleksów.

(WWR) Hmm, … polubiłaś siebie. To jest bardzo ważne o czym mówisz. Czy to pomaga w tworzeniu, w życiu po prostu? czy to oznacza, że starasz się żyć również tak, aby być w harmonii z samą sobą a nie w odpowiedzi na oczekiwania innych ludzi?

(JD) Na innych patrzymy z perspektywy własnego życia, doświadczeń (tych dobrych i złych), dobrze jest więc poznać i zaakceptować siebie. Wiedzieć, że popełnianie błędów to szkoła życia, a wyciąganie z tego wniosków i wybaczanie sobie jest pomostem do zrozumienia innych. Wszelkie nienawiści własne, najprościej jest przenosić na drugiego człowieka, niestety. Polubienie siebie daje więc trochę wewnętrznego spokoju, który niezbędny jest do pracy i nadaje jej indywidualny charakter. Mamy bowiem odwagę, czerpać z autentycznych, bo własnych doznań. Nazywam to szczerością podskórną. To właśnie taka harmonia z samym sobą, a nie z oczekiwaniami innych.

(WWR) W swojej twórczości przekazujesz odrobinę swojej duszy, szczególnie w literackiej twórczości. Nie boisz się "wypalenia"? Już wiem, że masz swoją ostoję i miejsce ucieczki od świata, czy to Ci wystarcza?

(JD) Moje miejsca ucieczki od świata to umiejętność izolacji w każdym miejscu, wtedy gdy mam pomysł i intensywnie o nim myślę. Często idąc ulicą wymyślam temat i prowadzi mnie on jak ślepą, a gdy dotrę do kartki, wiem już wszystko co do słowa czy kreski. Gdy jest ich kilka na raz(pomysłów),oddzielam je mrugnięciem powiek. Sama się z tego śmieję, takie kliknięcie i pamiętam, i dalej. Gdy układałam tekściki do moich pierwszych torebek (ponad 10), spisałam je wszystkie od razu, bez słowa zmiany. Tak mam. Nad wypaleniem jeszcze się nie zastanawiałam, nie mam własnych doświadczeń. Poczekam i wtedy napiszę (tu uśmiech).

(WWR) Naturalnie będę wypatrywać tych nowych doświadczeń na Twoim blogu. A zdradź mi proszę, jak to jest z tymi pomysłami na torebki, czy to jest tak, że przygotowujesz projekt zainspirowana jakimś konkretnym wydarzeniem, okazją czy może jest to jakiś szczególik, dla innych zupełnie nieistotny, a Ciebie "natycha" ? (oj wiem, to słowo - reklama, ale strasznie mi się podoba i wprowadziłam sobie je do słownika podręcznego :))

(JD) Pomysły po prostu „biorą się”, rysuję je wówczas i istnieją sobie na kartkach, ubrane w idealną abstrakcyjną skórę, której później poszukuję lub zastępuję istniejącą. Inne projekty powstają gdy widzę materiał, tak jest prościej. Moje małe szaleństwo polega na tym, że gdy zbyt dobrze wiem jak będzie wyglądał gotowy produkt, rezygnuję z niego bo mnie nudzi. Lubię cząstkę zaskoczenia nawet w torebce.

(WWR) Muszę o to spytać. Co sądzisz o Szafiarkach? czy faktycznie są "głosem społeczeństwa w sprawie mody, określają trendy" czy może pewnego rodzaju produktem marketingowym w sieci?

(JD) Szafiarki to sposób pokazania siebie przez pryzmat ubioru, strój jest pretekstem do kontaktów, a Internet to doskonałe do tego medium. Dzięki Szafiarkom właśnie, można już nosić wszystko do wszystkiego, a moda weszła pod strzechy(w dobrym tego słowa znaczeniu). Każdy może być wyrocznią choćby w małym gronie, gdy umiejętnie to robi. A prawdziwe pasjonatki mody potrafią uczyć ubierania się i pomagają szukać własnego stylu.

(WWR) Mimo, iż nasza rozmowa jest bardziej o tym co czujemy niż widzimy, to jednak nie da się zapomnieć o świecie. Tragiczna wiadomość o śmierci Amy, która z resztą nałożyła się z wiadomością o próbie samobójczej Włodarczyka, sprawiła, że mam w głowie cały czas taką myśl: otoczeni jesteśmy ludźmi, niby tłum a jednak jesteśmy bardzo samotni…

(JD) Człowiek zawsze jest gdzieś w głębi samotny. Samotny jest przy podejmowaniu najważniejszych, tak zwanych życiowych decyzji. To wewnętrzne ja zna przecież prawdę, która czasami jest nie do uniesienia mimo tłumu dookoła. Tłum nie potrafi zastąpić jednego jedynego potrzebnego człowieka, którego często właśnie brakuje w trudnych sytuacjach. Myślę, że najbardziej samotni jesteśmy, gdy decydujemy się umrzeć. Wiem z całą pewnością, że nie zawsze można pomóc. Daję też prawo do stanowienia o sobie.

(WWR) Jedna myśl rodzi kolejną. Mówisz o decyzji na śmierć, zastanawiam się czy świadomy wybór śmierci nie jest najprostszym rozwiązaniem problemów? W pamięci mam lekcję języka polskiego w liceum, naszą dyskusję nad "romantycznymi" samobójcami i od tego czasu to pytanie nie daje mi spokoju, ale to pytanie ciągle jest aktualne. Jak sądzisz, czy taka decyzja jest przejawem siły czy słabości?

(JD) Człowiek może decydować o sobie pod warunkiem, że jest w pełni świadomy własnych wyborów. A decyzja o śmierci nie jest wówczas ani przejawem słabości ani odwagi. Człowiek słaby nie ma odwagi aby ją podjąć, a człowiek odważny jej nie podejmuje. Czyli śmierć wybieralna powinna nie istnieć.

(WWR) Tak na koniec zmienię temat ale nie o 180’, gdybyś mogła rozpocząć życie raz jeszcze od tego miejsca w, którym podjęłaś decyzję jak je przeżyjesz, czy wyglądałoby tak samo?


(JD) Nie potrafię robić czegoś w czym nie widzę sensu, myślę o moim własnym sensie życia. Równie dobrze jak torebki mogło to być projektowanie mebli, wnętrz, malowanie obrazów, rysunek, pisanie. Coś w czym jest mój ewidentny udział. Muszę coś robić cały czas, bo najzwyczajniej w świecie nie umiem się nudzić.
***

I tak nasza rozmowa dobiegła końca, szkoda :) ale wiem, gdzie mogę Joasię spotkać i Wam również polecam odwiedzenie jej strony. Ja z niecierpliwością czekam na dalszą historię przyjaciółek Anny i Jo.

Torebki projektu Joanny Daniło dostępne są w najlepszych salonach Royal Collection Klif, Galeria
Mokotów, Panorama, Promenada Blue City (Warszawa), Silesia (Katowice). Zaglądajcie również do esklepu, tam można wyłowić super perełki w promocyjnych cenach.

A jeżeli chcecie zamienić starą torebkę na nową, zapraszam do udziału w konkursie organizowanych przez Sophisti, więcej szczegółów tutaj: klik klik.

Joanno bardzo dziękuję za tą rozmowę :)  
 
 
 
 
 
 
 
 
Zdjęcia torebek są własnością Joanny Daniło. 

poniedziałek, 25 lipca 2011

Torebki vintage

Gdy miałam jakieś 10 lat twierdziłam z całą stanowczością dziesięciolatki, że zostanę archeologiem. Będę odkrywać stare groby, piękną biżuterie, zajrzę do piramid w poszukiwaniu cudownych tkanin i dodatków. Takie miałam plany, ale jak to z planami bywa, szczególnie tymi dziesięciolatek, w między czasie zdążyłam je kilkakrotnie zmienić, lecz zamiłowanie do odkrywania przeszłości pozostało a szczególnie chęć odkrywania prawdy historycznej przedmiotów, którymi się otaczamy. I tak oto wiedziona chęcią zaspokojenia ciekawości pod tytułem: "a skąd te torebki u nas się wzięły"  trafiłam na publikację "Torebki vinatege" Doroty Wróblewskiej. Za dostarczenie albumu dziękuję bardzo Poczcie Polskiej, co prawda z niecierpliwości przedeptywałam już nóżkami, ale w końcu miałam ją w swoich rękach. Jednym tchem przejrzałam ją od deski do deski - przeczytałam również ;) Zazdroszczę takim osobom, które mają swoją własną historię rodzinną i mogą ją kultywować, a przede wszystkim chcą. Większość torebek pochodzi z prywatnej kolekcji autorki. Pochodzą one z różnych zakątków świata i mają już swoje lata. To musi być niesamowite uczucie trzymać w ręce torebkę z XIX wieku!. Zazdroszczę. Album polecam, dokumentacja historii mody, jedna z niewielu na polskim rynku wydawniczym. Czekam z niecierpliwością na kolejne części.
Ze wszystkich zaprezentowanych szczególnie urzekły mnie torebki gobelinowe. Tak bardzo mi się spodobały, że poszperałam w necie oczywiście w poszukiwaniu tej mojej :) 
Mojej jeszcze nie znalazłam, ale trafiłam w cudowne miejsce, które Wam polecam, bo naprawdę warto. Ach, są tam takie perełki!, aż prosi się ten sklep o swój oddzielny post :)  Zapraszam do inspirującej podróży w przeszłość :) Vintage Ladies.



Zdjęcia pochodzą ze strony Vintage Ladies.


niedziela, 24 lipca 2011

Durbuy

W nadchodzącym sezonie inspiracją będzie Daleki Wschód, więc zerknęłam do Japonii w poszukiwaniu inspiracji. Spotkałam się oko w oko z projektantem Yurikiem Nakatsu. Nakatsu zaś, swą inspirację znalazł w osiemnastowiecznej i dziewiętnastowiecznej wsi japońskiej, a dokładniej - natychają go japońscy chłopi tamtego okresu i ich obuwie. Projektant łączy drewniane podeszwy ludowe z nowatorską linią tworząc markę Durbuy. 

Podobają mi się bordowe i chętnie bym je przymierzyła, lecz cena jest porażająca, przeszło 500 dolarów, zdecydowanie za dużo. Ale jeżeli macie ochotę je dołożyć do swych kolekcji - tutaj możecie je kupić. 
Zdjęcia pochodzą ze strony Durbuy Shoes.

sobota, 23 lipca 2011

Nie Anją Rubik polski modeling stoi

Podczas gdy Anja Rubik świętowała swoje zamążpójście, jej koleżanki po fachu nie próżnowały. The Telegraph opublikował ranking  modelek sezonu AW 2011, których twarze należy zapamiętać :). 

Dziesiątka prezentuje się tak: 
1. Juliane Grüner
2. Aymeline Valade
3. Emily Baker
4. Marique Schimmel
5. Nyasha Matonhodze
6. Kelly Mittendorf
7. Zuzanna Bijoch
8.Colinne Michaelis
9. Julia Saner
10. Julia Nobis  

Bardzo mnie cieszy, że Zuza została doceniona. Polska coraz silniej jest reprezentowana w świecie wielkiej mody. Jednak mimo wszystko szkoda, że ciągle promowany jest wizerunek wychudzonej dziewczyny. Co jakiś czas obserwujemy trend odejścia od tego stereotypu, ale są to zrywy zbyt słabe, aby mogły być znaczące.
Tak naprawdę na każdej płaszczyźnie życia dążymy w kierunku oświeconego idealizmu, skreślając po drodze wszystko co może nas od tego idealnego świata odciągnąć. Kultywujemy model człowieka o pięknie wyrzeźbionej sylwetce, proporcjonalnej, bo przecież na takiej wszystko cudnie wygląda, każdy krój, każdy materiał. Projektant jest nieograniczony w działaniu, jego kreatywność nie zamyka się między tym co by chciał a tym co może. I tym sposobem krąg się zamyka.



Zdjęcia Zuzy pochodzą z archiwum agencji D'Vision.


 

Wszechpanująca nam stylizacja ...


 Blogi modowe rodzą się jak grzyby po deszczu, hmm może nie tyle modowe co szafiarskie, bo o takich chcę napisać. Dziś napiszę po prostu co lubię a czego nie lubię :). Lubię odwiedzać takie blogi, które są inspiracją. Wnoszą coś ciekawego swoim istnieniem do świata fashion. Lubię takie blogi, które prezentują niewymuszony sposób ubierania się, w jakimś konkretnie określonym rodzaju. Autorzy i autorki takich blogów, nie są tylko udanymi kopiami, ale swą oryginalnością tworzą własne historie modowe. Zdjęcia ich, rzadko robione przez profesjonalnych fotografów, są mistrzostwem świata dla mnie, bo prezentują życie a nie wystylizowane sytuacje. I w ten sposób przechodzimy płynnie do tego czego nie lubię :)) Nie lubię wystylizowanych blogerek i blogerów. Takich, którzy "od święta wystylizują" się do zdjęcia. Takich, którym wydaje się, że obecność lita w ich garderobach stanowi o dobrym guście. Internet jak kserokopiarka wyrzuca kopie kolejnych wystylizowanych blogerów i tego właśnie nie lubię. Dlaczego niektórym wydaje się, że droga do sukcesu prowadzi przez kopiowanie czegoś, co uzyskało  kiedyś miano "w dobrym guście"? Dlaczego nie szukacie inspiracji? Dlaczego boicie pokazać się swoją indywidualność i osobowość? dlaczego... dlaczego... dlaczego ?! Och, zaraz pewnie usłyszę mnóstwo głosów, że nie ma kto robić zdjęć, że nie potrafią i tp. i td. Znam jedną blogerkę, która świetnie radzi sobie w takich sytuacjach: sąsiedzi, znajomi, znajomi znajomych ...  Więc dziewczęta i chłopcy, odwagi ! Wykażcie się odrobiną kreatywności, blogi traktujcie jako źródło inspiracji, próbujcie, miksujcie, szukajcie swojego stylu ...

piątek, 22 lipca 2011

Obiady czwartkowe w środę.



Pamiętacie czwartkowe obiady Stanisława Augusta
Nasz "obiad czwartkowy" odbył się w środę i rozmowy oscylowały głownie wokół tematu mody :) Spotkanie zorganizowała Kapuczina,  fajnie będzie to powtórzyć. W planach było również oglądanie babskiego filmu na molo, niestety pogoda pokrzyżowała nam szyki ale i tak było sympatycznie. 

Autorką zdjęć jest Kaya, dziękuję :) 

Owego dnia miałam na sobie: czapka H&M, kurtka F&F, bluzka Reserved, spodnie NN, buty, pierścionek, wisiorek Wholesale Dress, torba DIY.





poniedziałek, 18 lipca 2011

Filcowe torebki

Bardzo podobają mi się torebki z filcu, tak bardzo mi się podobają, że spróbowałam swoimi małymi rączkami zrobić jedna ... no i tak mi się spodobało to robienie, że zrobiłam kolejną i kolejną :) i już mam koncepcję na następne ...




 Wszystkie zamykane są na magnesik :)


czwartek, 14 lipca 2011

Kosmici są wśród nas...

Ja, kosmitka wyglądałam dziś tak: sukienka H&M, kalosze-DeeZee
1. Nie zachwycać się tym co tandetne i bezkształtne. 
2.   Nie pochlebiać "brzydocie duszy".
3. Nie przyklaskiwać wulgaryzmom na scenie, w domu, w mediach. 
4. Nie promować tego co nijaki i bezwartościowe. 
5. Nie promować braku tolerancji dla wyrażania swojej osobowości w każdej formie. 
6. Nie naśladować bezmyślnie tego co promują inni. 
7. Promować otwartość na świat.
8. Nadawać ważność rzeczom naprawdę ważnym.
9. Starać się zrozumieć to co inne. 
10. Nie bać się być sobą...
... oto dekalog Kosmitów.  Jesteś kosmitą ? 
Odsyłam Was do blogu Doroty Wróblewskiej, jeżeli potrzebujecie dokładniejszego wyjaśnienia :).

wtorek, 12 lipca 2011

Supermarket z ludźmi.

Ja mam tylko zaprogramowaną mądrość na poziomie podstawowym, więc nie ja to określenie wymyśliłam :) Na to wpadła Sylwia ( znacie ją, już mnie raz o niej wspominałam) Sylwia ma program z "rozszerzoną" mądrością, więc czasami udaje jej się takie fajne rzeczy powiedzieć. Bardzo ubolewam nad tym, że mój program jest tak ograniczony .... No ale cóż, na poziomie programowania, nie mamy możliwości ustalenia tego z Programistą.  Ciągle wierzę, że staropolskie przysłowia są wyznacznikiem mądrości życiowych, i ... kto z kim obstaje takim się staje ...., Ups, cóż, Sylwia... wybacz, już wiesz co jest prawdziwym powodem naszej znajomości.
Wracając do supermarketu z ludźmi. W internecie jest ich sporo, są bardziej wyprofilowane lub też bardziej ogólne. Ja trafiłam na jeden o nazwie: Badoo. Ten jest taki z kategorii tych bardziej ogólnych :). O co kaman? Generalnie sprawa jest dość prosta, siedzisz na kanapie, bądź też fotelu, krześle .... i wybierasz, przebierasz, odpisujesz, lub też nie. W skrócie tak to wygląda. Ale wszystko to ma drugie dno. Niestety cała komunikacja i chęć nawiązania nowych znajomości przeniosła się do internetu. Tworzymy sobie alternatywne rzeczywistości. Im dłużej ciągniemy taką znajomość w internecie, tym bardziej jesteśmy narażeni na rozczarowanie. Pisząc z kimś, można udawać kogoś innego, można sterować emocjami, odpowiadać tak jak ta druga osoba tego oczekuje. To nie jest prawdziwe, nie jest szczere. Bardzo łatwo stać się ofiarą. Piszę o tym, bo często jest tak, że dostajemy od tej osoby "po drugiej" stronie namiastkę, tego czego szukamy. Ta osoba zaczyna spełniać nasze oczekiwania w sferze emocjonalnej, duchowej, wydaje się idealnym partnerem do rozmów. Jest to złudne a w fazie końcowej w najlepszym razie da tylko rozczarowanie co do tej osoby, ale może bardzo zaboleć. Nie mogę Wam napisać, że mnie coś takiego spotkało, bo jednak mimo całej zawiłości mojej osobowości nie daję się wmanewrować w tego typu znajomości, ale widziałam co może się dziać z drugą osobą w tego typu "związku". Jest to forma uzależnienia, chyba, tak sądzę. Pewnie Syla coś więcej o tym mogłaby powiedzieć :). 
Rada jest jedna, poznawać ludzi trzeba ale szybko należy weryfikować takie osoby w realu. Radzę, szybo przenieść znajomość z wirtualnego świata na bardziej namacalny :)). 
A tak po za tym, polecam badoo, fajny supermarket... 
 



sobota, 9 lipca 2011

Sukienka w paski na plażę

Dziś był pierwszy słoneczny, prawdziwie wakacyjny dzień tego roku. Słońce w całej swej okazałości przygrzewało prawie do 30 stopni, na niebie nie ma ani jednej malutkiej chmurki. I cóż można robić w taki dzień? naturalnie wylegiwać się na plaży :D i też tak zrobiłam. Pognałam jak na skrzydła na plażę, wrzuciłam do torby oprócz wafelków kukurydzianych i wody, książkę ( tym razem była to: Konstrukcja i modelowanie odzieży lekkiej, K. Trzecińskiej ;) ). 
Jakiś czas temu nabyłam na wyprzedaży fantastyczną sukienkę, która idealnie komponowała się z moim bikini, więc radośnie zarzuciłam ją na siebie. Co prawda, torba mogła by być inna, ale ta jedyna zmieściła cały ekwipunek plażowy :). Aby powiązać ją z całością polakierowałam paznokcie na pomarańczowy kolor a u stóp na żółty. W całej mojej pokrętnej naturze było idealnie :). 
Niestety nie mogę zaprezentować Wam jak ja w tym wyglądałam ( liczę na Waszą wyobraźnię), ponieważ Zośka jest zdecydowanie bardziej fotogeniczna niż ja, więc podziwiajcie Zośkę ;) 






Wspomnę tylko, że nie każdy z takim entuzjazmem jak ja przyjął mój dzisiejszy outfit, ale sądzę, że to problem tych osób a nie mój, więc pisać o tym nie będę :). 

czwartek, 7 lipca 2011

Kolorowe torebki

Ostatnio miałam małą korbę na kolorowe torebki. Zazwyczaj było tak, że torebki kupowałam, raczej bardziej uniwersalne, pasujące do wszystkiego  - czyli po prostu, bez głębszego wyrazu :) Postanowiłam to zmienić.... 
Obiecałam sobie, że z każdych resztek materiału, które mi zostają uszyję jakąś torebkę i nie kupię sobie nowej do puki będę miała jakieś resztki .... hmmm obietnica dość restrykcyjna, biorąc pod uwagę, że materiałów mam: szufladę, komodę no i dwa pudła :( ale bez paniki ! Już są cztery ;).
Prezentuję więc Wam moja mini kolekcję. 



Na pierwszy rzut poszła torebka z biglem. Znalazłam, hmmm a skąd go mam to nie wiem, ale żałuję, że tak mało :), materiał czarny, podwójnie tkany, nawiązujący do oryginalnych materiałów japońskich. Postanowiłam z niego zrobić malutką torebkę z biglem. Bigiel zamówiłam tutaj. Sklep polecam, przemiła Pani :). Trendsetterzy przepowaidają na nadchodzący sezon powrót w poszukiwaniu inspiracji do Dalekiego Wschodu, więc taka torebka będzie jak znalazł :) 



Kolejna jest motywowana po prostu potrzebą posiadania torby do laptopa. Chciałam kupić jakąś fajna, kolorową, inna. Niestety wszystko co znalazłam w sklepach nie podobało mi się, a to co mi się spodobało nie było w poszukiwanym przeze mnie rozmiarze. Więc uszyłam sama :) Czerwony, pikowany materiał, różowa podszewka i różowe kwiatuszki - ot, tak dla zabawy. 



A ta powstała z chabrowej gabardyny. Troszkę się nagłowiłam jak ją usztywnić. Koniec końcom zrobiłam tak: karton w środek, dodatkowo opatuliłam go warstwą flizeliną bardzo grubą, i na to w końcowym etapie na zewnątrz gabardyna a do środka materiał coś z typu płótna.Gabardyna tak fajnie się strzępi, więc postanowiłam to wykorzystać jako ozdoba i w ten sposób powstała pomarszczona wstążeczka dookoła :) aaa jeszcze po drodze, w którymś momencie był magnes. 




Na koniec zostawiłam, tą która obecnie mi się najbardziej podoba. Jej powalający urok dopatruję w dość oczywistym powiązaniu z latem :) Duża, przepastna torba, w kolorowe, słoneczne pasy. Cóż więcej jest nam potrzebna na wycieczkę nad morze? oczywiście oprócz bikini, ręcznika i kremu z filtrem ;)
Aby komfort użytkowania był większy uszyłam wzmacnianą tekturą wkładkę na spód torby. 


Paris Haute Couture: Jean Paul Gaultier autumn/winter 2011

Dobrze, więc jak obiecałam tak będzie :) Jean Paul Gaultier i jego kolekcja. Dziś jest taki dzień, kiedy chcę tylko oglądać, więc mojego komentarza będzie bardzo mało...




Co widzę? 
-  Black Swan,
-  kontynuacja nurtu androgenicznego,
- prawdziwą kolekcję haute couture, nie taką pretendująca do miana, nie taką "na czerwony dywan", tylko taką stworzoną samą dla siebie, moda w idei czystej, nieskazitelnej sztuki.

Picture: REUTERS


środa, 6 lipca 2011

Elie Saab - Valentino/ SPROSTOWANIE !


Hmmm, jednak zmieniam zdanie :) Posągowe sylwetki kolekcji Valentino dodają jej klasy, każda kobieta czułaby się dostojnie niczym księżniczka. Genialne nadanie ważności płci. A kolekcja Saab'a ? Fajna, bogata ale jednak chyba zbyt oczywista .... to tyle słowem sprostowania :)  
Chciałam pokazać jeszcze kolekcję Jean'a Paula Gaultier'a, ale zostawię ją na jutro, bo muszę się zastanowić czy mi się podoba czy też nie. Jakoś nie do końca "leży" mi to połączenie delikatnych tkanin z futerkiem. 


Jean Paul Gaultier autumn/winter 2011 Photo: Reuters

Paris Haute Couture: Elie Saab autumn/winter 2011

W pierwszym odczuciu kolekcja podobna do tej z Domu Mody Valentino - błysk, lśnienie, złoto, brokat ... ale jednak jest spora różnica. Elie Saab zaprezentował zdecydowanie więcej, dlatego też  najpierw pokazałam Valentino, bo mam wrażenie, że gdybym zrobiła odwrotnie, nie dałabym szansę na owację dla kolekcji stworzonej przez Marie Grazia Chiuri i Piera Paolo Picciolo. 
O zawrót głowy nie trudno oglądając modelki sunące po wybiegu w perlistych tiulach i powabnych koronkach. Tkaniny  bogato zdobione koralikami, błyskotkami idealnie harmonizują, o dziwo, z niebanalnymi krojami i drapowaniami tkanin.  
A jak miło zobaczyć na pierwszym planie, "nasz produkt eksportowy", Anję Rubik :)




Źródło zdjęć FT

Paris Haute Couture: Valentino, autumn/winter 2011



Źródło zdjęć FT
Jaka jest kolekcja A/W 2011? Prosta, klasyczna w kroju ale wykonana z bogato zdobionych tkanin. Przewodni kolor to białe złoto, złoto, kremowy, obficie posypane brokatem. Sukienki delikatnie podkreślają figurę kobiecą. Dzięki luksusowym materiałom i perfekcyjnym cięciom tradycyjne, empiryczne kroje mieszczą się w kanonie haute couture.Inspiracją dla projektantów wydaje się być szlachta rosyjska, która na przełomie XIX/ XX wieku schroniła się w Europie Zachodniej.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Truskawkowa inspiracja DIY

Dorota Wróblewska na swoim blogu ogłosił konkurs na artystyczne zdjęcie truskawek, mnie zaś zainspirowała do dania "drugiego życia" t-shirtowi. 
Jak Wam się podoba? Mam nadzieję w najbliższym czasie w jakiejś stylizacji ją zaprezentować a puki co, Zośka prezentuje się w niej wyśmienicie :D 
Ach, tej to zazdroszczę, we wszystkim jej twarzowo :))